niedziela, 22 marca 2015

ROZDZIAŁ 6

   Spojrzałam na mężczyznę o blond włosach, który stał z zaciśniętymi pięściami i patrzył groźnie na Josha, który już nie siedział na zlewie, tylko stał twarzą twarz z mężczyzną i mierzył się wzrokiem. 
Nie mogła uwierzyć kto stoi przede mną, nie zmienił się nic odkąd go widziałam po raz ostatni. Jego szare oczy spoczęły teraz na mnie, jego wzrok odrobinę złagodniał, ale tylko odrobinę bo gdy spojrzał znów na Josha kipiał w nich gniew. 
  - Tato... - wyrwał mi się. 
  - Wyjdź stąd - powiedział mój ojciec do Josha.
  Josh się nie ruszył z miejsca, tak jak ja. W końcu odwrócił się i wyszedł a ja stałam jak wryta.
Ojciec oparł się o zlew w którym niedawno przez niego wylądował Josh.
  - Moja mała dziewczyna - powiedział czule. Byłam wściekła. - Już siedemnaście lat... Kiedy to minęło.
  - Jak się pieprzyłeś z.... Jak ona miała na imię? - Wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
  - Riley kochanie zostaw to.
  - Nie, nie zostawię. Pomyślałeś co ja czułam gdy weszłam do mojej sypialni a tam jakaś laska obciąga mojemu ojcu! - wrzeszczałam na całe gardło. Byłam wściekła, bardzo i nie mogłam się opanować. - Ty to już zamknięty rozdział mojego życia! Ciebie nie ma!
  Ojciec poczuł się dotknięty widziałam to ale wcale mnie to nie obchodziło. Nie pomyślał co ja poczułam gdy weszłam do własnej sypialni a od stał na środku pokoju, przed nim klęczała nie dużo starsza ode mnie kobieta i ... zabawiała się jego fiutem. A on stał tylko z odchyloną głową do tyłu i jęczał z przyjemności. Stałam w drzwiach jak wryta w końcu uciekłam z piskiem do mamy.
  To wspomnienie było tak obrzydliwe że aż mi się niedobrze zrobiło. Od tamtej pory nie widziałam go. Miną rok a nawet więcej nie pamiętam dobrze. Ojciec próbował się ze mną skontaktować ale ja mu na to nie pozwalałam. Gdy przyjeżdżał a uciekałam i nie wracałam szybko do domu bo wiedział że on tam jest i czeka na mnie. Gdy pisał lisy od razu je paliłam, dzwoni,ł odrzucałam.
  Spojrzałam na obcego mi mężczyznę który tylko z wyglądu przypomniał mojego ojca.
  - Słownictwo! Młoda damo
  - Ty chyba sobie kur...wa żartujesz! - krzyknęłam bez opamiętania. - Weź mnie człowieku zostaw w spokoju! Nie chcę cię znać! Nie rozumiesz?!
  - Riley jesteś moją córką! Musisz mi wybaczyć! - krzykną w końcu zdesperowany.
  - Tego nie da się wybaczyć od tak! I nic nie muszę!
  - Co tu się dzieje? - do kuchni weszła.. No tego to już było za wiele.
  - Amy - mój głos był lodowaty. - Już idę - powiedział idąc w jej stronę do wyjścia z kuchni. - Już możecie się zabawiać.
  Amy spojrzała na mnie sowimi brązowymi oczami, odgarnęła swoje rude włosy z twarzy i prawie uderzyła mnie w twarz, dotknęła mojego policzka ale ojciec ją odepchną. Pff... jedyne dobre co zrobił. A ja po prostu wyszłam i poszłam do pokoju w którym przedtem spałam. 

                                  *************
   Siedziałam w obcym pokoju a może już teraz w moim kilka godzin. Sama. Rozmyślając nad tym co się dzieje.Już wiedziałam że to wszystko jest prawdą. Mój ojciec też jest taki. Dlatego ja jestem taka. Za kilka godzin też będę zmieniać się w wilka, pytanie kto mi w tym pomoże. Josh czy Damon. 
  Rozległo się pukanie do drzwi. 
  - Proszę. 
  Do pokoju weszła, niższa ode mnie brunetka, niosąc w jednej ręce tacę z jedzeniem. 
  - Hej - powiedziała nieśmiało z jakimś dziwnym akcentem. - Jestem Katy, ale mów mi Kat. Jesteś Riley prawda?
  - Em tak.
  Odłożyła tacę na biurko które stało pod oknem, podeszła do mnie i usiadła na skraju łóżka.
  - Jak się czujesz? - zapytała cicho.
  - Ciulowo. - odpowiedziałam szczerzę. - Ale dam radę.
  - Już wiesz kto zostanie twoim wybrankiem? Możesz mi powiedzieć. Traktuj mnie jak przyjaciółkę.
  - Wiesz że to nie działa tak, że przyjdziesz i powiesz że mogę ci zaufać. - uśmiechnęłam się blado. - Na zaufanie trzeba zasłużyć. A wiele osób mnie zawiodło.
  - Wiem że to tak nie działa. - Powiedziała ponuro.
  Nagle przyszło mi coś do głowy.
  - Czy... czy ty jesteś już po przemianie? - spojrzałam w jej ogromne brązowe oczy.
  - Tak - uśmiechnęła się. - Moim wybrankiem jest Calvin. Poznasz go, chyba że już go znasz. Wysoki, brunet o brązowych włosach. Zwyczajny. Trzymaj się od niego z daleka bo ci oczy wydrapię - powiedziała żartobliwie.
  Uniosłam ręce do góry w udawanym przerażeniu.
  - Czy przemiana cię bolała? - Spytałam


  - Na początku myślałam że umrę, to tak bardzo bolało, każda kość się zmieniała... nie wiem jak to opisać. Po chwili Calivin wziął cząstkę mojego bólu i dała radę walczyć i się przemienić.
Do pokoju bez pukania bez niczego wszedł Josh, kazał wyjść Kat z pokoju a ona to zrobiła.
  Josh rzucił się na mnie, przygwoździł mnie do łóżka, nie mogłam oddychać, jego klatka napierała z całej siły na moją. Uderzył swoja głową o moją i wtedy poczułam co on robi. Wdziera się siłą do mojego umysłu. Instynktownie zaczęłam się bronić. Nie chciałam go w swojej głowie. Szukał czegoś, czegoś konkretnego. I w końcu to znalazł. Moje wspomnienia z Damonem. Każde najdrobniejsze wspomnienie. Nawet nie pamiętałam że jak byłam mała pocałowałam Damona. Boże tyle wspomnień.
  Zebrałam w sobie tyle siły ile mogła i odepchnęłam Josha, tak że i z hukiem upadł na podłogę. A ja wstałam i poszłam na drugi koniec pokoju.
Miałam tego dość. Jeśli spróbuje podejść do mnie zacznę krzyczeć. Ale Josh się nie podniósł. Leżał tam, odliczyłam w myślach do stu nawet nie drgną.
  - Josh? - zrobiłam ostrożnie krok w jego stronę.
  Obleciał mnie strach. A co jeśli go zabiłam? Podeszłam do niego powoli. Leżał na plecach, a pod jego głową była kałuża krwi.
  - O mój Boże... - zakryłam ręką usta.
Uklęknęłam przed nim, w moje jasne spodnie wsiąkałam krew ale w tym momencie nie przeszkadzało mi to. Dotknęłam zaledwie opuszkami palców jego policzka a on otworzył oczy.



Jeśli przeczytałeś/aś mojego bloga zostaw komentarz dla motywacji :)

5 komentarzy:

  1. Rozdział super *.* Zauważyłam kilka literówek, ale nie dużo. Końcówka ciekawa. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ☺
    Zapraszam też do mnie http://four-page.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział genialny...i pojechałaś nieźle z tym jej ojcem. I dobrze. Przestraszylas sie strasznie na końcu. Naprawdę myślałam że Ray zabiła Josha O_o
    Pozdrowionka i zapraszam do mnie na nowy rozdział ;-)
    czuc.blogspot.com
    nieelitarnaszkola.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz znalazłam i przeczytałam od początku. Piszesz bardzo ciekawie, postacie spoko, akcja wartka i ciekawa. Zauważyłam parę literówek, jednak na plus. ;) czekam na kolejny rozdział i życzę weny :)
    pozdrawiam Ola :)
    ps. kibicuję Damonowi ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podobał mi się wątek z jej ojcem. A co do Josha.. szczerze mówiąc gość nie przypadł mi do gustu. Już bardziej podoba mi się Damon ;)
    Ogólnie, to piszesz bardzo ciekawie, więc czekam na następny rozdział!
    Ps: Wpadniesz do mnie? Napisałam dopiero prolog i nie wiem czy jest sens pisać dalej. Liczę na jakieś przydatne uwagi z Twojej strony :)
    nie-moge-myslec.blogspot.com
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń