Kiedy bym nie wyszła z domu zawsze czułam czyjś wzrok na moich plecach. Działo się to od jakiś dwóch miesięcy odkąd zamieszkałam tu, w Seattle.
Moja mama znalazła nowego faceta,Jeffa. Postanowiła że przeprowadzimy się do niego, ja zmienię szkołę i będziemy jedną wielką szczęśliwą rodzinką. Jeff jest spoko ale otoczenie... nie.
Dziś był premiera filmu mojej ulubionej książki więc poszła. Mówiła bratu Marcowi żeby mnie odebrał bo mam to dziwne wrażenie ale on się tylko zaśmiał, jednak obiecał że przyjedzie po mnie.
Byłam już zmęczona tym biegiem, oczy zaczęły mnie piec przez to że, płakałam i byłam jednocześnie na wietrze.
Ktoś mnie złapał za ramię i mocno zacisną na nim dłoń, a następnie bardzo szybko mnie odwrócił twarzą do siebie.
- Riley.
Podniosła wzrok. Przede mną stał Josh Beckett. Jego intensywnie zielone oczy wpatrywały się we mnie. Chłopak był sporo ode mnie wyższy. Po jego kruczo czarnych włosach spływały krople deszczu.
- Cześć - odezwałam się ale mój głos był załamany.
Spojrzałam w oczy Josha, serce zabiło mi mocniej ale całe to zdenerwowanie gdzieś zniknęło.
- Jesteś cała mokra, nie ma na tobie ani jednej suchej nitki. Chodź do samochodu nie ma co tu tak stać, jestem prawie pewny że się rozchorujesz. Odwiozę cię do domu do domu jeśli chcesz.
Przytaknęłam i Josh mnie objął ramieniem, prowadząc do czarnego mustanga.
Gdy siedzieliśmy już w aucie Josh podał mi chusteczki i włączył ogrzewanie
- Riley co się stało? - zapytał
- Nic - nie zabrzmiało przekonująco
W kieszeni poczułam wibracje, wyjęłam telefon i bez spojrzenia na ekran odebrałam.
- Tak?
- Riley? - poznałam głos brata.
- Miałeś po mnie przyjechać! Czekałam na Ciebie!
- Przepraszam... Gdzie jesteś?
- Jadę do domu. Z kolegą z klasy. A Ty?
- Jestem w domu z Allyson
Allyson dziewczyna mojego brata o dziwo była z Seatle, chodzili ze sobą od pół roku i świata poza nią nie widział.
- Pogadamy w domu - i rozłączyłam się.
Spojrzałam na Josha który nie odrywał wzroku od jezdni. Serce znów zabiło mi mocniej a jemu o dziwo kąciki ust poszły w górę. Poczułam na rumieniec wypływa na moje policzki a on zerkną na mnie z ukosa.
- Jak się słodko rumienisz - zakpił
- Spadaj, wcale się nie rumienię. - Skłamałam uśmiechając się pod nosem
Josh w pewnym momencie zjechał na pobocze, spojrzał na mnie i sięgną na tylne siedzenie po kurtkę.
- Proszę - podał mi ją a ja tylko na niego spojrzałam. - Cała się dygoczesz zdejmij tą bluzę ubierz kurtkę.
Zdjęłam bulze przez głowę co wcale nie było łatwe, pod spodem miałam zwykły podkoszulek. Wzięłam kurtkę i ubrałam ją na siebie.
Była za duża i wyglądałam w niej komicznie. Josh zaczął się z tego śmiać ale nagle spoważniał.
- Riley co się stało? - Zapytał
- Nic
- Jezu, kobieto przecież widzę.
- Mówię że nic. - Odwróciłam wzrok bo już nie mogłam wytrzymać jego spojrzenia.
- Riley... - dwoma palcami złapał mnie za brodę zmuszając bym na niego spojrzała.
-Od dawana mam wrażenie że ktoś mnie obserwuje - przyznałam w końcu.
- Nie powinnaś wychodzić sama. - Stwierdził.
- No ale co ja mam robić? W domu się nudzę i poza tym nienawidzę tego miejsca wcale nie chciałam tu przyjeżdżać.
- Możesz zadzwonić do mnie. - uśmiechną się uwodzicielsko.
- Czy to próba zdobycia mojego numeru? - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie - czułam w kościach to kłamstwo.
- No cóż, nie dostaniesz go.
- Jeszcze się okaże.
- Haha głupek - szturchnęłam go w ramię.
- Jesteśmy pod twoim domem.
Odwróciłam się i faktycznie pod niem staliśmy. Ciekawe skąd on wiedział gdzie mieszkam. I w ogóle się nie zorientowałam że pod nim stoimy.
- Emm.... wielkie dzięki. - Otworzyłam drzwi samochodu, niemal wyskoczyłam z niego co sprawiło że się poślizgnęłam i upadłam a deszcz padał coraz mocniej. - Fuck!
- Riley, nic ci nie jest? - Josh już stał koło mnie i pomagała mi wstać.
- Nie, wszytko ok. Jeszcze raz dzięki .
Wykuśtykałam szybko do domu.
Super rozdział. Ciekawie się zapowiada. Zbyt dużo nie można wywnioskować co się może zdarzyć w kolejnych rozdziałach, ale za to jest bardzo ciekawy. Zastanawia mnie co będzie między Riley a Joshem. Dopatrzyłam się pojedynczych błędów, np. "Odwiozę cię do domu do domu jeśli chcesz.", powtarza się słowa do domu, ale to nic wielkiego gdyż każdemu się zdarza, nawet mi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział
Wiesz czytałam twojego bloga i Twoje słowa są dla mnie ważne, więc dziękuję :* Jutro dodam kolejny :)
UsuńJeju, naprawde ciekawie sie zapowiada. Pisz dalej, poki masz wene i checi ;D Przepraszam za brak polskich znakow, ale juz mam taki komputer :\
OdpowiedzUsuń